30.07.2012

Dziesięć

W sobotę od samego rana Del razem z Kirsten buszowały po sklepach. Obie wyciągnęły kasę od rodziców na kreację na imprezę do Briana – ciemnowłosa namówiła mamę, a jej przyjaciółka ojca. Blondynka wiedziała, że z nim zawsze może sobie pozwalać na więcej. Na zakupy chciała też wyciągnąć swojego biszkoptowego psa Sama, ale sama sobie zaprzeczyła, wiedząc, że cały czas przeszkadzałby i musiałaby go zostawiać przed wszystkimi butikami.
Dziewczyny zwiedziły już połowę miasta i nadal nie znalazły dla siebie nic ciekawego. Kirsten, która oprócz zwierząt uwielbiała nowe ciuchy, doradzała Del, w czym wygląda najlepiej. Blondynka już znalazła swoją sukienkę. Sięgająca do kolan, ciemnoniebieska, z szerokim na około siedem centymetrów czarnym paskiem na samym dole, podkreślała niebieskie oczy dziewczyny, które miały być jeszcze oprawione delikatnym makijażem. Była piękna w całej swojej prostocie. Do tego czarne buty na koturnie, odpowiednio dobrana fryzura i blondynka spokojnie mogłaby uchodzić za modelkę.
Na zegarkach wybiła czternasta, a dziewczyny po raz kolejny wchodziły do nowego sklepu. Powitała ich uśmiechnięta sprzedawczyni.
-    Pomóc w czymś? – uprzejmie zapytała.
-    Nie, nie trzeba – odparła dziewczyna Briana, a gdy odeszły kawałek od przemiłej, rudej kobiety, powiedziała do Kirsten: - Niech cię koza kopnie, jak tutaj nic nie znajdziemy. No nic do mnie nie pasuje!
-    Oj, nie narzekaj, na pewno coś się znajdzie. Tu są chyba najfajniejsze sukienki w całym mieście!
-    Mówiłaś tak o trzech poprzednich sklepach.
-    No tak, ale ten jest rzeczywiście najlepszy.
Del przebierała w sukienkach i w końcu znalazła tę wymarzoną.
Pomarańczowa, satynowa. Na biuście marszczona, tuż pod nim odcinana czarnym pasem, który ogarniał całe wcięcie w talii. Dół sukienki był szeroki, opadał swobodnie, a do samej końcówki pomarańczowego materiału przyszyta była czarna siateczka o szerokości dziesięciu centymetrów. Szybko ją przymierzyła. Wyglądała w niej idealnie… Gdyby tylko mogła pokazać swoje prawdziwe oczy – byłoby rzeczywiście cudownie!
-    Masz, co chciałaś!
-    A ta cena? Kosmiczna. Nie mam tyle kasy… Zresztą nie chcę prosić matki o więcej. Stara się jak może, a ja mam wymagać aż tyle? Nie ma mowy, trudno, założę tę starą, jasnozieloną… - powiedziała ze smutkiem. Kirsten przestała jednak zwracać na nią uwagę po słowach „nie mam tyle kasy…”. Liczyła pieniądze pozostałe po kupnie jej sukienki. Nie musiała się martwić o dodatki, tak samo o buty – miała pasujące w domu.
-    Ile masz forsy?
-    Dwieście dolców.
-    Masz tu moje sto, które mi zostały i bierz ją.
-    Ale kiedy ja ci to zwrócę? Ty chyba nie myślisz, że ja mogę tyle od ciebie wziąć. A poza tym nie mam pasujących butów do tej sukienki, a reszta dodatków? Co ja niby mam do tego założyć? Może lepiej, jak nie pójdę? Chociaż nie wypada nie pójść na urodziny własnego chłopaka… - rozważała. Była bliska rozpaczy. – Dobra, idę w tej zielonej. Mam wszystko co do niej trzeba.
- Nie obraź się, ale byłaś w niej wszędzie, gdzie są tylko jakieś większe święta. Widzieli cię w niej wszyscy. A w tej wyglądasz bosko. Chyba o to chodzi, żebyś była tak jakby królową, nie? W końcu Brian to król tej imprezy. Bierz to ode mnie. Nie ma procentów, haczyków, bo wiem, że mi oddasz. A ja mam buty, które będą do tego świetnie pasować. Jaki masz rozmiar?
-    Trzydzieści dziewięć.
-    To się zmieścisz. Kolczyki, naszyjnik i bransoletki też mogę ci pożyczyć. Zmieniaj to na jeansy i koszulkę i idziesz płacić. – wcisnęła Delilah w rękę swoje pieniądze. Kto by pomyślał, że ona na swoją sukienkę wydała zaledwie siedemdziesiąt pięć dolców, a swojej przyjaciółce musiała pożyczyć pozostałe sto. Miała jeszcze w kieszeni dwadzieścia pięć, ale to miała zamiar sobie zostawić.
Dziewczyny zapłaciły i wyszły; zbliżała się czternasta trzydzieści. Szybko weszły do domu blondynki, która od razu po wejściu do pokoju złapała za kosmetyki i zaczęła się malować. Jej przyjaciółka patrzyła na to bezradnie, właściwie była jak zagubiona, kilkuletnia dziewczynka, patrząca na swoją starszą siostrę i nie rozumiejąca nic z jej zabiegów.
Tak, jakbym uczyła się wszystkiego od nowa. Całego tego… „normalnego” życia – pomyślała.
Kirsten spojrzała na nią. Zapytała dlaczego dziewczyna się nie maluje. Gdy padła odpowiedź „bo nie wiem jak”, ta zaśmiała się cicho i złapała za przybory. Jej wprawne ruchy wprowadziły w osłupienie Del.
-    Ty… Nosisz soczewki? Na prawym oku… Przesunęła ci się… - wydukała zdziwiona blondynka.
Delilah zastanawiała się, jaką podać odpowiedź. Była zdecydowana powiedzieć przyjaciółce o swoim darze, ale czy na pewno? Teraz nie mogła się przemienić, zjadła paprykę. Dopiero w poniedziałek mogłaby to zrobić. Poza tym była poważna decyzja.
-    Ty masz soczewki? Dlaczego…? – zapytała po raz kolejny Kirsten.
Brunetka westchnęła, kazała przyjaciółce poczekać i poszła do łazienki. Delikatnie zdjęła brąz ze swoich oczu, błyskając intensywną pomarańczą. Upewniając się, że rodzice dziewczyny jej nie zobaczą, przemknęła się do pokoju Kirsten.
-    Dlatego – odpowiedziała, wpatrując się w niebieskie oczy dziewczyny.
-    Co to jest? – pewnym głosem zapytała.
-    Za długo by opowiadać. Miałam ci wszystko powiedzieć w poniedziałek, na spokojnie, ale… Cóż, przypadek nie wybiera, nie? Słuchaj, nie przejmuj się tym, nie ma w tym niczego złego. Po prostu zaufaj mi, wyjaśnię ci wszystko pojutrze. Nie mów nikomu. Jesteś w stanie mi zaufać? – zadała pytanie, dalej lustrując oczy przyjaciółki. Były pełne zrozumienia.
-    Tak, jestem w stanie poczekać. I zaufać, nie powiem też nikomu. – mimo zdziwienia po prostu przytuliła dziewczynę, wierząc jej w pełni.
Powróciły do makijażu. Po półtorej godziny gotowe były już w całości i nieco spóźnione dotarły na wielką domówkę.

*
Witam!
Powróciłam znad morza. Opalona, zadowolona, niewyspana, z bolącym karkiem, po podróży autobusem. Ale wróciłam szczęśliwa.
Bo jestem, nadrobiłam zaległości (prawie wszystkie, ale tyle było ich, że ledwo ogarniałam), pojeździłam na rolkach, rozwiązałam parę krzyżówek i zrobiłam kilka innych rzeczy, których mi brakowało przez dwa tygodnie.
A teraz wracam do publikowania. Jakoś trzeba ;)

Co sądzicie o rozdziale? Ja jestem hym... Całkiem zadowolona, mimo że rozdział mało dynamiczny i niewiele się w nim dzieje.

Za korektę dziękuję
Aivalar.

5 komentarzy:

  1. Rozdziały, w których nie dzieje się za dużo, są również bardzo potrzebne. Zwalniają nieco akcję i pozwalają czytelnikowi odpocząć. Poza tym przyjemnie się czyta, więc dla mnie odwiedzanie Twojego bloga zawsze będzie ciekawe :)
    Chociaż wiem, jak Delilah bardzo martwi się faktem, iż nie może korzystać ze swoich mocy, jest jeden plus tej całej sytuacji: może zacieśnić więzy z Kirsten. Wspólne zakupy to naprawdę dobry pomysł. Wyobraziłam sobie kreację, którą upatrzyła sobie Del. Musiała być naprawdę piękna i nie dziwię się, że dziewczyna z miejsca się w niej zakochała. Niewiele brakowało, a musiała obejść się smakiem, na szczęście przyjaciółka ją wsparła. Lubię Kirsten, jest taka wyrozumiała i pełna dobroci.
    Kurczę, teraz Delilah nie ma już żadnego wyjścia. Wprost musi powiedzieć pannie Smith o swojej tajemnicy, zwłaszcza, że ta zauważyła jej zwyczaj noszenia soczewek. A pomarańczowe oczy to nic naturalnego... Biedna Del. W związku z obowiązkami na ulicy Cieni umyka jej nawet zwykłe dorastanie, poznawanie nowych rzeczy.
    Czekam na relację z domówki. Mam nadzieję, że obie dziewczyny będą się dobrze bawić.
    Mnie czytało się świetnie, więc możesz być zadowolona. Weny życzę ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że już wróciłaś i że się dobrze wybawiłaś na wakacjach. Ja niestety siedzę cały czas w domu.
    Spodobał mi sie opis zakupów, aż sama chętnie bym się na takie wybrała. Nie ma to jak prawdziwa przyjaciółka, która poratuje w potrzebie. Kirsten jest naprawdę świetną dziewczyną i Delilah może na niej polegać.
    Zaskoczyłaś mnie tym, że Delilah zdecydowała się powiedzieć przyjaciółce o swoim "małym"sekrecie. Jestem bardzo ciekawa jak to przedstawi i jak Kirsten zareaguje na tę wiadomość.
    W tym rozdziale nie było nic o Tajemniczym, a prawdę mówiac czekałam na niego :-) Zaintrygował mnie.

    Czekam na kolejny rozdział i bardzo serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta Kirsten to prawdziwa przyjaciółka, tylko pozazdrościć i nie chodzi mi tylko o to, że pożyczyła Del pieniądze, ale o bezgraniczne zaufanie.
    Świetny rozdział. Coś czuje, że ten Tajemniczy okaże się wielka niespodzianką i z niecierpliwością czekam na dalsze rozdziały.
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu Del powie komuś o swoim darze. Dopiero teraz Del dostrzega jak wiele ją omija przez obowiązek ratowania ludzi z ulicy cienia.
    Kirsten wydaję się być bardzo sympatyczną osobą i mam nadzieję, że to się nie zmieni :) I nie odwróci się od Del po tym jak wyjawi jej sekret :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam:D
    Podróż autobusem i jej uroki- skąd ja to znam;d
    przepraszam, że dopiero teraz czytam, ale dosłownie padam na twarz po ostatnich dniach. Rozdział super, jak zawsze. Cieszę się, że Del wreszcie powie swojej przyjaciółce o darze. Nie tylko dlatego nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Czekam też na tą imprezę Briana. Liczę na jakieś ciekawe akcje. Może związane z Tajemniczym? Kto wie...
    W każdym razie musisz szybko wstawić next, bo ja już nie mogę wytrzymać z ciekawości;d
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń