19.09.2012

Piętnaście


-         Panie doktorze, mogę wejść? – zapytała roztrzęsiona kobieta, rzucając zdenerwowane
spojrzenia na drzwi sali z numerem szesnaście. Jej córka była już po opatrzeniu urazu głowy i zszyciu łuku brwiowego. Na całym ciele miała mnóstwo siniaków i zadrapań.
-         Niech pani wejdzie. Córka jest już świadoma tego, co się wokół niej dzieje; prawdopodobnie coś ciężkiego spadło jej na głowę. Obawiamy się, że mogła mieć wstrząs mózgu, wobec tego pozostanie parę dni na obserwacji.
-         Dobrze, dziękuję – uśmiechnęła się niemrawo Katie i weszła do szesnastki.
Kobieta zlustrowała swoją córkę spojrzeniem. Na rękach pełno siniaków, zszyty łuk brwiowy, pęknięta warga. Brunetka, która zawsze była piękna, teraz wyglądała jak ktoś, kto bił się z kimś o wiele silniejszym od niej. W sumie – czy tak nie było? Zło było silniejsze, musiała to przyznać. Nie dała rady, a to wszystko przez Briana. Nie zważając na matkę, z całej siły uderzyła pięścią w materac. Niewiele brakowało, a ostatecznie by zginęła; strzał w serce nie trafił tylko dlatego, że Tajemniczy zareagował w odpowiedniej chwili. Ludzie zginęli, z biurowca przeżyła tylko ona i jakaś młoda dziewczyna, która leżała w tej samej sali co Delilah. Płakała po stracie narzeczonego, który był zbyt poparzony, aby przeżyć.
Niesprawiedliwy los... To ja powinnam zginąć, bo to tylko moja wina, że zapatrzona w swoje życie prywatne przestałam bać się, że Zło zaatakuje. I co? Wykorzystało moją słabostkę i Tajemniczy też dotarł za późno. Cholera!
-         Cześć, córciu – dopiero teraz tygrysica dostrzegła matkę w sali.
-         Cześć – odburknęła. Naprawdę źle się czuła i nie miała ochoty na rozmowę. Na pewno nie z mamą; właściwie jedyną osobą, z którą teraz chciałaby porozmawiać był Tajemniczy.
      I co? I pstro, przecież się nie pokaże, nie? – pomyślała ironicznie dziewczyna.
-         Jak się czujesz? – zapytała cicho zielonooka. Widziała, co się działo z jej córką.
-         A jak mam się czuć?! – krzyknęła takim tonem, że aż śliczna blondynka skulona w łóżku przestała łkać.
-         Ciszej, Delilah, proszę cię. Rozumiem, że nie czujesz się najlepiej, ale ochłoń, bo to nie jest twoja wina.
-         Tak? A czyja?
-         Nie wiem, ale z pewnością nie twoja.
-         A to ciekawe. Gdybym tylko… - skierowała swoje spojrzenie na blondynkę i zamknęła usta. Otworzyła je i jeszcze raz zwarła w wąską linijkę. Wreszcie zaczęła mówić: - To nie jest rozmowa ani na ten czas, ani na to miejsce.
-         Masz rację.
Obie zamilkły. Delilah skupiała się na wyrzutach sumienia. To ona zawiniła. Była o tym przekonana i na razie nic nie było w stanie zmusić jej do zmiany zdania. Katie wiedziała, że dziewczyna zadręcza się wspomnieniami z minionych wydarzeń.
-         Boli cię głowa? – zapytała, chcąc przerwać milczenie.
-         Nie, dali mi jakieś leki przeciwbólowe.
Ponownie zapadła cisza.
Trzydziestosiedmiolatka pożegnała się z córką całusem i wyszła z sali. Jak długo jeszcze tak będzie? Ile jeszcze Delilah będzie się obwiniać o każdą śmierć? Nie powinna tak robić, przecież wie, że wszystkie wypadki wywołuje Zło, a ona nie jest robotem i nie może ze wszystkim dać sobie rady. Jednak jej natura nie pozwoli na to, by myśląc o śmierci ludzi, których mogła uratować, nie obwiniała się o to, że tego nie zrobiła.
Oczy dziewczyny zlustrowały pomieszczenie: białe ściany, kafelki na podłodze tego samego koloru. Pościel szpitalna, sztywna, również w kolorze śniegu, choć tym razem trochę poszarzała. Wszędzie biało, prawie jak w niebie, na chmurach. Tyle, że tutaj kolor ten źle oddziaływał na humor nastolatki; w sumie wszystko źle oddziaływało na jej nastrój. Po prostu była wściekła na siebie. Współczuła innym. Gdyby istniała taka możliwość, zrobiłaby sobie krzywdę, aby przywrócić swojej towarzyszce z sali narzeczonego, dając im tym samym szczęście do końca życia.
Do Tajemniczego nie potrafiła mieć pretensji. Powód jego spóźnienia był zapewne dużo bardziej istotny, niż kończenie jakiegoś głupiego związku...
Del posiadała charakter, który nie pozwalał jej dostrzegać u siebie wielu zalet, które z całą pewnością posiadała – jak zresztą każdy człowiek. Stanowiła przeciwieństwo egoisty. Zamiast częściej zdobywać się na krytykę wobec innych, nieustannie dopatrywała się jedynie swoich błędów. To było złe; destrukcyjne dla niej. Ale ponieważ nie zdawała sobie z tego sprawy, pozwalała, aby to niszczyło ją od środka.

***
19 września
Ona się obwinia, a nie powinna. Nie rozumiem, dlaczego to robi, przecież to nie jej wina, że dotarła za późno. Zatrzymał ją ten zadufany w sobie egoista, Brian Prescott. Jak ja nie lubię tego typa! Tylko ją krzywdzi.
Cholera jasna, przecież ta biedna dziewczyna teraz zwariuje! W ogóle przestanie myśleć o sobie. Gdyby mogła, własnoręcznie przebiłaby sobie serce; tak bardzo boli ją to, że nie zdołała pomóc pracownikom tego biura, a nie zauważa tego, że sama prawie zginęła! Pewnie nawet gdyby raczyła zwrócić na to uwagę, zaczęłaby żałować, że strzał nie trafił w jej ciało. O nie, nie pozwoliłbym na to!
Gdyby tylko mogła być moja… Pokazałbym jej, że nie może myśleć tak masochistycznie. Wskazałbym jej wszystkie zalety, które posiada.
…Ale Ona nie może być moja. Na razie. Zło byłoby silniejsze w świecie, w którym żyją wszyscy ludzie, bo miałoby możliwość niszczenia mnie jako człowieka, a tak, na szczęście, nie wie, że to ja jestem tygrysem. Skoro ona jest dimidium, Zło może jej czytać w myślach, ale w moich na szczęście nie; tutaj mam przewagę. I dlatego się jej nie pokażę, na pewno nie teraz. Nie ujrzy mnie jako człowieka, dopóki nie pokonamy razem Zła.
Ile ono problemów sprawia!
Ale czuję to, tak samo jak Ona, że Zło rośnie i nabiera sił. Coraz więcej ludzi ginie, a oboje nie chcemy na to pozwolić, jednak powoli nie dajemy rady. Żałuję, że inne tygrysy nie angażują się w to, co się tu dzieje. Powinny zamieszkać w Shadow Town i nam pomagać. Ciężko jest tylko we dwoje poradzić sobie ze wszystkim. Sądzę, że z czasem nasze wypady na Ulicę Cieni będą zbędne; nie będziemy w stanie nic już zrobić.
A może nie powinienem tak myśleć?
Dotarłem tam tuż po niej, wiedziałem, w jakim stanie jest budynek, w którym znajdowali się ludzie. Nadzieja to jednak zły doradca. Powinienem był wiedzieć, którzy mają szansę na przeżycie, a których należało zostawić w spokoju, nie potrafiłem jednak tego zrobić.
Ona tym bardziej.
Weszła po schodach na to cholerne piętro; wtedy jeszcze go tam nie było. Zmieniłem się, byłem gotowy na ujawnienie dla Jej bezpieczeństwa. Nienawidzę tamtego miejsca, a spędzam w nim chyba więcej chwil niż w domu. Tym razem było krótko, ale co z tego? I wtedy, gdy coś trzasnęło i na Jej ciało spadła ułamana belka, pojawił się wysłannik Zła. To było okropne.
Powykrzywiana twarz, której nie da się rozpoznać, wszędzie wystające żyły, oczy w kolorze zimnej czerni, wielkie, wystające kły, z których kapała krew, a do tego wszystkiego monstrualny wzrost… Paskudny widok.
Stał z wymierzoną w Nią bronią. Skoczyłem na niego, a on wystrzelił w tym samym momencie. Kula drasnęła moje ramię, szamotałem się z nim przez chwilę, a potem, gdy już miałem przegryźć mu szyję, przypomniało mi się, że Zło zakończy się dopiero wtedy, gdy będzie próbowało połączyć się z dobrem… lub nadejdzie jego nowy początek. Zamarłem, tym samym pozwalając mu się wyrwać i uciec.
Wyniosłem Ją najdalej, jak się dało, a potem… potem już jako człowiek pomagałem w pracy strażakom.
Biedni ludzie. O niczym nie wiedzą.
Teraz tylko jej przyjaciółka może Jej wybić z głowy beznadziejność.
Cóż… czas iść spać.”

A Zły uśmiechał się ironicznie, słysząc myśli nieumiejącej zasnąć Delilah. 

***

Oto jestem, pod nowym nickiem Soul dreamer, który opisuje mnie lepiej niż cokolwiek innego.
Jak Wam się podoba Piętnaście? Mnie średnio, wolę Szesnaście, albo Siedemnaście, ale Wy je zobaczycie dopiero za jakiś czas.
Na razie dodaję to i stwierdzam, że chemia to zło...

Pozdrawiam serdecznie!

11 komentarzy:

  1. Zacznę od tego, że nick bardzo mi się podoba - bardzo dużo mówi o Tobie. Uważam, że to bardzo dobra zmiana.
    Rozdział. Spokojny, mówiący o tym, co się stało. Są i przemyślenia Del i sytuacja widziana z perspektywy Tajemniczego (kurczę, kto to jest??), i nawet Zło, śmiejące się wszystkim w twarz.
    Czekam na szesnastkę i siedemnastkę, które tak ładnie reklamujesz :-) No i zapraszam do mnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bogu dzięki, że Delilah nie odniosła jakichś poważniejszych obrażeń - a przynajmniej tych fizycznych... Ech, wychodzi niestety kolejny minus bycia tygrysem: nie tylko trzeba się narażać na wielkie niebezpieczeństwo, chroniąc ludzi od Złego, to jeszcze odczuwa się wyrzuty sumienia, jeśli kogoś nie udało się uratować. Rozumiem Del, aczkolwiek liczę na to, że jakąś sobie z tą trudną sytuacją poradzi.
    Och, Tajemniczy... Uwielbiam czytać te jego kartki z pamiętnika! Tylko kim on właściwie jest? To chyba ciekawi mnie w tym opowiadaniu najbardziej. Uczuci, które żywi do Delilah, jest takie czyste, bezinteresowne...
    SWOT rozwija się coraz bardziej - oczywiście zdecydowanie na lepsze ;3
    A wybór nicku idealny ;*
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się że Deliah uszła z życiem i poza lekkimi obrażeniami nic jej nie jest. Uwielbiam czytać te kartki och ten romantyzm :D . Dobra ja spadam spać wysuszyć włosy i takie tam :D .
    Czekam na kolejny ! :D
    Pozdrowienia MikaxD bądź Wredota

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja kocham Tajemniczego :** Niech on się jej ujawni... I więcej kartek z pamiętnika! Delilah rzeczywiście za bardzo się obwinia. To nie jej wina... No cóż, czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tajemniczy ;** Najlepiej czytało mi się fragment pisany z jego perspektywy. Nie mogę się już doczekać, kiedy ujawni się przed Del. To przykre, że ona tak bardzo się obwinia, choć zrobiła wszystko, co mogła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajne! www.aniadziennik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział o wiele lepszy niż poprzedni! Jestem pod wrażeniem, jak diametralnie poprawiły się Twoje umiejętności od ostatniego posta. :) Jest świetnie!
    Martwi mnie to, że Zło słyszy myśli Del. Mogą z tego wyniknąć różne dziwne zdarzenia. No i oczywiście Zło może wykorzystać wiedzę zdobytą w ten sposób.
    Mam nadzieję, iż drugi tygrys jakoś dotrze do Del i sprawi, że dziewczyna wreszcie w siebie uwierzy. Skrycie liczę na to, iż w przyszłości zostaną parą. :D Tak, tak. Babskie pragnienia. :P
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Huehue, chyba się domyślam kim jest Tajemniczy <3
    Rozdział cudny, wciągający i zdecydowanie za krótki, chcę więcej!
    Już mnie zaintrygowałaś więc czekam na 16-nastkę.

    Serdecznie pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zastanawiam się czy Tajemniczy to ta osoba, o której myślę... I Bogu dzięki, że żyje! Jakbyś go uśmierciła, nie wybaczyłabym Ci tego!:D Mam nadzieję, że szybko rozprawią się z tym Złem, a wtedy Tajemniczy się ujawni i zagadka się rozwiąże!:D I może wtedy mały romansik między nimi?:D Czekam na ciąg dalszy:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nick bardzo przypadł mi do gustu. Rozważałam zmianę swego, ale mam do niego sentyment;O
    A co do rozdziału: naprawdę mam już dosyć pisania wszystkim, jakie to ich opowiadania są fantastyczne, ale nie mogę przestać;D
    Biedna Del, ma słabą psychikę. Nie może się obwiniać o śmierć wszystkich tych ludzi...Dobrze, że w pobliżu jest zawsze tajemniczy, co do którego mam już pewne przypuszczenia...
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  11. ciekawe :)
    zapraszam do mnie
    www.kurkazosia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń