12.09.2012

Czternaście


-         Czasami łatwiej byłoby mi zrezygnować z tego i żyć tak jak ty, jak Brian, jak Dominic. Och, to byłoby cudowne! – szepnęła Delilah. – Ale przecież tego nie zostawię, to dar i jednocześnie przekleństwo. Nawet gdybym mogła porzucić swoje moce, brakowałoby mi tego. Bo ci ludzie nie są w stanie sobie beze mnie poradzić…
-         Siebie nie zmienisz. Natura jest jak urok rzucony przy kołysce; z tym, że jej nie zmieni pocałunek żadnego księcia… Musisz z nią żyć, choćby nie wiem co. Tej twojej nie próbuj przezwyciężać, jest dobra, czysta.
Zapadła cisza. Obie dziewczyny rozmyślały nad Złem. Kim ono jest?
Obie obawiały się tego, że matka Delilah źle trafiła i to Matt nim jest. W końcu kobiety czasami błędnie lokują swoje uczucia.
Dziewczyny szły tym samym tokiem myślenia i obie trafiły na przeszkodę nie do pokonania – Briana i Ginnę.
-         Kochana. Ja wiem, że zaczęłam coś paplać po pijaku o Prescotcie…
-         Tak? – zapytała, łaknąc informacji.
-         No właśnie. Widziałam go i jego byłą na górze, w domu Briana. On... Namawiał ją na seks. Powiedział, że nie musisz się liczyć. Ja wiem, że jesteś zakochana, ale to chyba musi coś znaczyć, prawda?
-         Chyba… chyba musi – szepnęła cicho. Zrobiło jej się trochę przykro, bo miała nadzieję, że to tylko takie pijackie bełkotanie, a okazało się, że Kirsten naprawdę widziała to, co się działo na górze domu Briana. – Cholera. Po raz pierwszy postarałam się o znalezienie czasu dla chłopaka, a on mnie zdradza. No błagam…
I nagle Kerr wpadła na coś jeszcze. Opowiedziała Delilah o swoim pomyśle na to, w jaki sposób sprawdzić, czy rzeczywiście Matt jest Złem. I twarz brunetki rozjaśniła się, bowiem uznała to za bardzo dobrą ideę.
Poza tym musiała jeszcze porozmawiać z Brianem, no i oczywiście powiedzieć o wszystkim mamie. O Złym… Nie chciała mówić o swoim podejrzeniu dotyczącym Matta, to by ją przecież bardzo zraniło. Poza tym, to pewnie nie on – zabrzmiało w myśli Delilah, ale zaraz dodała coś jeszcze: Chociaż wszystko jest możliwe…
Kirsten cały czas myślała intensywnie. Dobrze było wreszcie wiedzieć, kim jest jej przyjaciółka. Zmiana nastawienia? Chyba na lepsze. Tylko zwiększone zrozumienie, bo już przecież wiadomo, co jest powodem słabych stopni, urywania się z lekcji, łamania obietnic spotkania.
Teraz wszystko powinno być prostsze.
***
Delilah Calbon oddychała głęboko, wracając ze szkoły. Chciała mieć to jak najszybciej za sobą. Pójść do Briana, powiedzieć mu, co wie i zakończyć ten związek, a później wrócić do normalnego trybu życia. Móc zapamiętać – wtorek, dziewiętnasty września, koniec związku z tym chłopakiem,
Do normalnego? Czyli do czego? Do poświęcania własnego zdrowia, by uratować życie innych? – prychnęła w myśli i ujrzała wielką posesję Prescottów. I właśnie w tym samym momencie poczuła znajome sygnały w głowie; biegiem chciała powrócić do domu, wskoczyć do piwnicy, stać się tygrysem i pomóc ludziom w potrzebie.
-         Cześć. – Zza drzwi wychylił się Brian i zaprosił ją gestem do środka.
-         Nie dziś. Teraz muszę wracać do domu.
-         Na pewno nie musisz – warknął. – Wejdź.
-         Naprawdę, spieszę się. – Krzyki w głowie stawały się coraz bardziej rozpaczliwe.
-         Wejdź, do cholery.
-         Wal się! – odwróciła się i pobiegła w stronę domu.
Znalazła się w nim nadzwyczajnie szybko. Teraz tylko przemiana, szybko, szybko… - poganiała siebie w myślach. Nawet nie wiedziała, jak znalazła się w płonącym budynku. Znowu pożar… Zło chyba musi lubić ogień, bo właśnie ten żywioł sięgał po najwięcej ofiar, które starała się uratować Delilah.
W tym momencie spostrzegła jego… Stał przy wejściu, patrząc na nią. Zamiatał ogonem i czym prędzej złapał nieprzytomnego człowieka za ubrania; trzymając go w zębach, skierował się do wyjścia. Dziewczyna robiła to samo, błagając w duchu o szczęście dla tych ludzi.
Niby wiedziała, że prawie nie mają szans na przeżycie, ale chciała im pomóc mimo to.
Wbiegła po schodach na piętro, które się zawalało; ryzykowała, ale tutaj też ktoś był. Trzeba ich uratować, trzeba im pomóc. A jeszcze tyle pięter, tyle ludzi. Najwyższy wieżowiec w Shadow Town, w samym środku codziennego dnia pracy. Cholera!
Del rozpędziła się, przeskakując płomienie. Wbiegła po schodach na załamujące się już piętro. Złapała człowieka w zęby i usłyszała krzyk jakiegoś chłopaka:
-         Złaź już stamtąd! To się zawala!
Tajemniczy... Zafascynowana brzmieniem jego głosu, odwróciła się, chcąc go zobaczyć.
Trzask sufitu, wrzask, podświadoma przemiana. Wielki ból głowy, całego ciała. Strzał, nie trafiający jednak w serce, dzięki Tajemniczemu. Ciemność, cisza.

***
 O Boże, zabijcie mnie. 
Przepraszam zarówno za jakość, jak i za długość (a właściwie ich brak) w tym rozdziale. 
Zastanawiałam się nad połączeniem 14+15, ale w końcu uznałam, że tego nie zrobię, bo coś mnie powstrzymuje. 
Mam nadzieję, że mimo tego rozdziału nie przestaniecie czytać. W następnym jest o wiele lepiej, a w Szesnaście zaczyna się śmierć i kolejne kłody pod nogi tygrysów, rzucane przez Zło.

Jeszcze raz bardzo mocno Was przepraszam. 
I pozdrawiam.

8 komentarzy:

  1. Och och jakże fascynujący rozdział milordzie. Dobry z niej tygrys chociaż z tego co się orientuje z Discovery bądź AnimalPlanet te zwierzęta boją się ognia ;p. No ale dobra co ja mogę jeszcze powiedzieć .. a tak rozdział zajebiaszczy jak zwykle zresztą :) . czekam na kolejny bo chcę wiedzieć kim jest Zło ... tum tum tum dum ! Dobra lecę składać gratulacje cioci ! :D . Dodawaj szybko kolejny ! :D .
    Pozdrowienia z Trójmiasta MikaxD bądź Wredota

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział faktycznie krótki i nie najlepszej jakości, chociaż historia sama w sobie jest fascynująca! Jedna rada ode mnie - zwolnij trochę tempo pisania. Skup się bardziej na opisach, przekazaniu tego, co jest zakorzenione w Twej wyobraźni. ;) Spróbuj na to spojrzeć oczami czytelników, ponieważ ciężko jest domyślić się, jak wygląda otoczenie itp. po dwóch krótkich zdaniach. Pisząc, zatrzymaj się w miejscu i rozejrzyj dokoła - a wtedy z pewnością tekst będzie bardziej przejrzysty i jaśniejszy. Mniej chaotyczny. :)
    Trzymam oczywiście za to kciuki, bo masz potencjał Dziewczyno, który szkoda byłoby zmarnować! <3
    Odnośnie tygrysów - trzymam kciuki, by Del nic się nie stało. Przeczuwam, że po tej akcji zacieśnią się jej więzi z Tajemniczym. A przynajmniej mam taką nadzieję. :) Cieszy mnie, iż jej przyjaciółka zaakceptowała tajemnicę, jaką skrywa.
    Pozdrawiam i życzę dużego ogromu weny. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli Kirsten całkiem spokojnie przyjęła wiadomość o mocach swej przyjaciółki. Chwała jej za to. Cieszę się, że zrozumiała.
    No a Dell jak zawsze musi być bohaterem. Zastanawiam się, co ją tak gna do ryzykowania włąsnego życia. jeśli oceniła, ze sytuacja jest beznadziejna, to czemu pchała się w te płomienie? Czy to jest obowiązek tygrysów? One muszą ratować ludzi nie zważajac na własne bezpieczeństwo?
    Interesuje mnie jaki pomysł wymyśliły dziewczyny aby sprawdzić Matta. No i ten Tajemniczy... Na pewno Dell przeżyje, ale może dowie się kto jest jej towarzyszem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, na każdym blogu teraz wszyscy mają brak weny lub coś w tym stylu. Piszesz dobrze, więc shut up:D
    Wreszcie ten Tajemniczy...Wszystko tylko utwierdza mnie w przekonaniu, kim on może być, ale wolę poczekać na twoją wizję;)
    Teraz do następnego rozdziału będę się martwić o Del. Ta umiejętność pakowania się w kłopoty...
    Tak więc czekam na następny rozdział i życzę weny, której pewnie i tak masz na pęczki;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej, ale chyba nie zacznie się od śmierci Tajemniczego! Myślę, że w końcu się wyjaśni kim on jest (choć ja od samego początku mam swojego faworyta:D), a Del najprawdopodobniej poznała go już po głosie:D
    Wybacz, że dopiero teraz, ale wszystkie blogi nadrabiam w weekendy, przez największe Zło - szkołę:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie pierdziel. Rozdział, owszem, krótki, ale wcale nie znaczy, że beznadziejny. ;*
    Kirsten to prawdziwa przyjaciółka. Gdyby nie obdarzała Del pełnym zaufaniem, nie byłaby w stanie tak dobrze znieść odkrycia jej prawdziwej natury. Tymczasem blondynka tak po prostu przeszła z tym do porządku dziennego. Delilah powinna się cieszyć, mając w pobliżu kogoś tak nieocenionego. Swoją drogą, jestem ciekawa, w jaki sposób dziewczyny chcą sprawdzić Matta - ja jakoś nie podejrzewam go o bycie Złym.
    Del jest wręcz heroicznie odważna. Chociaż wiedziała, że pakuje się w niezłe problemy, rzuciła się przez płomienie na ratunek tym biednym ludziom. No i Tajemniczy <333 Tak niewiele o nim wiem, a wprost go uwielbiam!
    Czekam na kolejny rozdział. I nie narzekaj tak, kochana ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Na jaki pomysł wpadła Kirsten? Mam nadzieję, że poskutkuje. Nareszcie pojawił się Tajemniczy. Szkoda tylko, że na tak krótko. I co z Del? Uratował ją... ale jemu nic się nie stało, prawda? Oby. Dobrze, że Del dowiedziała się prawdy o Brianie. Nawet, jeśli zabolało, to i tak lepsze to, niż jakby miała ślepo mu ufać.

    OdpowiedzUsuń
  8. A tam, nie zabijemy Cię xD
    Podziwiam Del za odwagę. W końcu jest gotowa biec na ratunek tylu ludziom. To jej misja, do której została wybrana. Świetnie spełnia swój obowiązek.
    Tajemniczy i Zły. Kim oni są? Delliah ciągle ich widzi, jednak my, czytelnicy nie wiemy o nich prawie nic. Jak bliscy są dla głównej bohaterki?
    No i nareszcie dowiedziała się o Brianie! Denerwuje mnie swoim zachowaniem na okrągło. Dobrze, że już to skończyła.
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń