„Droga
Delilah.
Pewnie
jeszcze nie wiesz, kto pisze, ale imienia i nazwiska Ci nie podam… Po prostu
Tajemniczy.
Mamy
kłopoty i to duże. Zauważyłaś zapewne, że Zło rośnie w siłę, a my mamy coraz
większe problemy z opanowaniem tego żywiołu. Twoja przyjaciółka, Kirsten…
Wmieszałaś ją w to, co było dobrą decyzją. Nie będzie problemu z tym, żeby
zamieszkała u Ciebie, rozmawiałem z jej mamą; nie pamięta tej rozmowy,
zmanipulowałem ją tak, by myślała, że jej córka wyjechała na wymianę uczniów z
liceów z Shadow Town i Mightes. Wiem, że to dość głupie wytłumaczenie, ale na
nic innego nie wpadłem. Powiedziałem jej także, że po rzeczy dla Kerr wpadniesz
Ty, bo niedługo jedziesz do swojej babci, która mieszka w Mightes.
Ostatnio
w ogóle nie myślisz o sobie; nic dziwnego, bo mnie również brakuje na to czasu,
ale pewne sprawy musisz rozwiązać. Nie zamierzam wspominać jakie i w jaki
sposób, ale Ty wiesz, co masz zrobić.
Poza
tym przydałoby się, żeby Twoja mama wiedziała, w co się pakujesz. Z pewnością
będzie temu przeciwna, ale ja Cię znam i wiem, że nie odpuścisz, jednak z
czasem… wypady na ulicę Cieni staną się bezsensowne. Wiem, z czego Zło czerpie
siłę; ostatnio natknęło się na pewną księgę po swoim przodku i zrozumiało, że
im bardziej boją się go ludzie, tym silniejszy będzie, a tworząc owe napisy
sieje lęk, bo nawet jeśli policjanci będą chcieli zachować wszystko „dla dobra
śledztwa”, ludzie będą gadać i rozprzestrzeniać plotki.
Tymczasem
Kirsten niech trzyma się zawsze blisko Ciebie… W różnych przypadkach w pobliżu
będę ja. Czuję, że ta dziewczyna może mieć spory wpływ na naszą przyszłość.
Domyślam się, że chcesz wiedzieć, co ze związkiem jej i Chrisa; niech się
spotykają, ale tylko w Twoim domu, albo w Twoim towarzystwie. Tak, Chrisowi
wyda się to dziwne, ale on naprawdę kocha Kirsten, tak samo jak ona jego, więc
pod jego blond czupryną znajdzie się miejsce na zrozumienie tego, że Kerr
zatrzymała się u Ciebie.
Wszystko
wyjaśni się, gdy już Go zniszczymy.
Ach,
napiszę Ci o jeszcze jednej sprawie… Mia Sletter naprawdę została zgwałcona
przez Patrica Monate, nie pogodziła się z tą sytuacją i zaczęła myśleć mało
racjonalnie, strasznie masochistycznie, nawet znęcała się nad sobą psychicznie.
Pewnie wyszłaby na prostą, gdyby nie przechadzka ulicą Cieni – tam w jej myśli
wkradł się Zły i podsunął jej pomysł skoczenia z tego wieżowca, w którym
ostatnio chciał zabić Cię nasz wróg. Przykre jest to, że osoby słabe
psychicznie są bardziej narażone na śmierć niż te, które nie wierzą w
spełnianie się obietnic napisanych krwią. Zatem nie bój się, Ty dasz radę, ale
nie wspominaj o tym liście swojej przyjaciółce, po prostu staraj się pozbawić
ją strachu.
Dziękuję
za to, że nauczyłaś mnie wielu rzeczy.
W
tym kochać.
Twój
Tajemniczy.”
Serce
Delilah zabiło mocniej. Przeczytała list kilka razy, będąc w duchu wdzięczną za
wszystko, przede wszystkim za danie jej nadziei. Czuła się niepoważnie, bo
największą uwagę zwróciła na słowa „w tym kochać”, a przecież ważniejsza
była reszta listu. Czyli jednak… jej marzenie się spełniło, Tajemniczy ją
pokochał!
Ale
poza tym… Dwudziesty października, to nie tak powinno być. Przecież Zło wcale
nie miało dużo czasu na rozsianie strachu, a tak bardzo urosło w siłę. To nie
miało sensu, ale tak przecież było…
Del
zaczęła porządkować w swojej głowie wszystko to, co miała do zrobienia. Nie
wiedziała, jak ma się zachować, bo z jednej strony musiała pilnować swojej
głowy i sygnałów z ulicy Cieni, ale z drugiej usiłowała w jakiś sposób
normalnie żyć. W związku z tym myślała o zerwaniu z Prescottem, a także o
szczerej i długiej rozmowie z mamą. No i jeszcze o planie sprawdzenia, czy to
Matt nie jest złem.
Naglę
Delilah oświeciło: Ginna nie mogła być Złem. W końcu Tajemniczy napisał w swoim
„gdy już Go zniszczymy”, co ewidentnie wskazywało na to, że ich wrogiem jest
mężczyzna.
***
- Dzień dobry – Del powitała Matta w sobotni
poranek tuż przy drzwiach. Plan upewnienia się czy to on jest Złym był dość
niepewny; nie wszystko mogło pójść tak, jak dziewczyna się tego spodziewała.
Siedząc u nich nie mógł zaatakować, ale to, że na ulicy Cieni będzie panowała
cisza, nie należało do dowodów niepodważalnych. – Mama za chwilkę zejdzie –
uśmiechnęła się do mężczyzny.
- Cześć. – łagodne, niebieskie oczy śmiały się do dziewczyny.
Partner
Katie ubrany był nader oficjalnie, w garnitur i krawat; w jednej ręce trzymał
wielki bukiet czerwonych róż, a w drugiej trzymał torbę z czymś pomarańczowym w
środku. Brązowe włosy wysokiego trzydziestoośmiolatka wyglądały niczym z
reklamy szamponu.
Delilah wprowadziła Matta do salonu, a sama poszła
na chwilę do swojego pokoju. Uśmiechnęła się do Kirsten pokrzepiająco, nie
wiedząc, co ma o wszystkim myśleć. Po krótkiej wymianie zdań dotyczącej
oficjalnego stroju mężczyzny, zeszła z powrotem do pary zakochanych i usiadła
przy stole.
Matt
po zjedzeniu i pochwaleniu pysznego dania przygotowanego przez Katie nagle
uklęknął przed nią.
- Zechcesz zostać moją żoną? –
zapytał, z nabożną czcią trzymając pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym w
jednej ręce. W oczach Kat pojawiły się łzy wzruszenia i łamiącym się głosem
odparła:
- Tak! Zechcę…
Oczy Delilah też się
zaszkliły, ale w głowie kołatała się jedna myśl: A co, jeśli to rzeczywiście
on jest Złym? W tym samym momencie jej wątpliwości znikły, bo w głowie
pojawił się alarm. Nie wiedziała, jak ma się zachować, więc szybko rzuciła:
- Przepraszam. Muszę… - nie dokończyła, po prostu wbiegła
do piwnicy i przemieniła się w tygrysa.
Parę godzin później
przechadzający się ulicami Shadow Town ludzie mogli zobaczyć idącą do domu,
niepozorną nastolatkę, z osmoloną dymem twarzą, po której spływały łzy. Podarte
ubrania nie wyglądały najlepiej, toteż mieszkańcy miasta odsuwali się
nieznacznie, gdy młoda osoba pojawiała się koło nich.
Gdy
Delilah już była przy domu, tuż przed jej nosem spadła koperta, zrzucona
prawdopodobnie przez kruka, krążącego nad jej głową. Schyliła się niezdarnie,
nie zwracając uwagi na stojący na podjeździe samochód Matta. Wzięła w ręce
kopertę, nie patrząc na podpis; wyczuwała już od kogo ona jest. Zły.
„TWÓJ
BŁĄD” – zawartość kartki nie wywarła na Delilah żadnego wrażenia. Dziewczyna
zobojętniała już po tym, gdy widziała, że dla ludzi z wieżowca na ulicy Cieni
nie ma żadnych szans.
- Boże, dziecko, co ci się stało?! –
wykrzyknęła Katie, wybiegając bez butów przed dom. Zaraz za nią pojawił się
Matt. Odpowiedziało im milczenie; z nieba zaczęły spadać pierwsze krople.
- Delilah, halo! Gdzie byłaś? – Zatroskany ton mężczyzny ledwo
dobiegł do jej uszu. Znów nie padła żadna odpowiedź. Para patrzyła na nią
zaniepokojona, tygrysica nawet nie mrugała, wyglądała niczym chora psychicznie.
Delikatne loki były potargane przez wiatr; teraz już całkiem mokre ubrania
powiewały niespokojnie.
Wejdź
do domu
– powiedział ktoś w jej myśli. Nie posłuchała; wiedziała, kto o to prosił.
Nie
marnuj na mnie sił; nie warto. Nie jestem już potrzebna – odparła Tajemniczemu.
Jesteś.
Zawsze byłaś i zawsze będziesz.
Nie
chcę już myśleć, to dawno straciło sens. Ja też już nie mam sensu… Nie chcę
czuć.
Masz
sens –
w jej myśli odbiło się głuche warknięcie. Wejdź do domu, nie jest ci
potrzebna choroba. To, co dzieje się teraz, to początek końca. Albo naszego,
albo Złego. Wejdź do tego pieprzonego domu.
Nie
–
odparła przekornie i odwróciła się plecami do osłupiałych Katie i Matta. – Ja
tu nie wracam. Mam dosyć. Nie chcę czuć tego bólu, rozumiesz?! Nienawidzę
siebie, jestem przeklęta. Jeśli nie potrafię uratować ludzi przed Złym, to po
co jestem?! Oni się będą coraz bardziej bać, ponadto im więcej ofiar zbierze,
tym jest silniejszy. Teraz… trudno. Radź sobie sam, mogę być w waszych oczach
pieprzoną egoistką, ale nie chcę na to wszystko patrzeć.
Del
zerwała się do biegu, ale przed tym powstrzymała ją silna ręka Matta, który
gwałtownie nią szarpnął.
- Nie będziesz robić niczego głupiego. Nie
pozwolę ci na to – rzekł.
- Bo co? – odpowiedziała obojętnie. – Nie jesteś żadnym pieprzonym
Tajemniczym, ani moim ojcem, w ogóle jesteś tylko człowiekiem, który nie będzie
mi rozkazywał.
Uspokój
się.
Bo
co?
Po
prostu. Gdybym mógł, byłbym przy tobie. Postaraj się, Delilah, postaraj się!
Wyrzuć Zło ze swoich myśli! Przecież sama byś nie myślała w ten sposób!
Dziewczyna zacisnęła powieki, pod którymi oczy poruszały się szybko w
prawą i lewą stronę. Chwilowe otwarcie oczu spowodowało, że soczewki niemal z
nich wyskoczyły, jednak po chwili brunetka ponownie je zamknęła. Dłonie
zacisnęła w pięści i przygryzła wargi, z całych sił wytężając swoje moce.
Krzyknęła, palona wielkim, wewnętrznym bólem, który za chwilę ujawnił się pod
postacią tego, że Delilah zapłonęła żywym ogniem, który wcale nie powodował
bólu fizycznego. Kolejny, głośny krzyk wypłynął z ust dziewczyny, po czym
płomienie zgasły, a wyczerpana dziewczyna upadła na chodnik.***
No cóż, nie można powiedzieć, że jestem dumna z tego rozdziału, bo nie jestem. Powoli zbliżamy się do końca, ale chyba (jeszcze) powoli.
Nie ma co - zapraszam na mojego drugiego bloga "Berenika Kaja Król. Szukając szczęścia"
Szkoła mnie dobija, na razie czekam na wolne dni :)
Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za dość długą nieobecność.
Panie kapitanie melduję, że przeczytałam rozdział. :-) Spojrzałam też na Twój drugi blog (nie czytałam jeszcze) i musze powiedzieć, że masz tam śliczny szablon :-)
OdpowiedzUsuńA teraz powrót - w szeregu zbiórka. Baczność!
List od Tajemniczego... Kurczę, kim jest ten chłopak (bo to chyba chłopak)? Fajnie później kontaktował się z Dell telepatycznie. Dobrze, że stara się jej pomóc. Dell jest zbyt przybita tym wszystkim, co zresztą jest całkiem zrozumiałe. Przecież to tylko nastolatka, która powinna korzystać z życia i bawić się, a nie ratować ludzi i patrzeć na same nieszczęścia. Kto kazał jej ratować tych ludzi? Dlaczego tylko ona? To jakieś bezduszne prawo! Dokładnie! I ja mu się ostro sprzeciwiam.
Pozdrawiam
Jestem już. No to komentujemy:
OdpowiedzUsuńJuż po prostu umieram z ciekawości, kto jest Złym. Wszystkie znaki wskazują, że to nie Matt-w końcu zdarzyło się coś podłego nawet bez jego obecności.
Bardzo przypadł mi do gustu list Tajemniczego...Mam ciągle pewne przeczucia co do jego tożsamości, ale zobaczymy:) Wspaniale, że chociaż on wspiera i rozumie w pełni Del. Ona zdecydowanie bierze na siebie zbyt dużą odpowiedzialność. Ale najwyraźniej takie jest jej przeznaczenie...
Ps: Jak to koniec?! ;)
Tajemniczy przysłał doprawdy tajemniczy list, ale za to jaki piękny. Nie mógł już chyba napisać niczego lepszego niż "Nauczyłaś mnie kochać". Cudownie. Przynajmniej jest wsparciem dla dziewczyny. Wierzę, że nie pozwoli jej się poddać, tak samo jak to robił po powrocie Delii do domu. Jestem niezmiernie ciekawa, co oznacza końcówka tego rozdziału. Czy stało jej się coś złego? Czy to tylko przez tygrysie moce?
OdpowiedzUsuńPonadto nadal nie mówisz, kim jest zły bohater tego opowiadania. Czy to naprawdę Matt? Jakoś nie chce mi się to wierzyć. Wydaje się być naprawdę miłym facetem. W dodatku te oświadczyny... choć kto wie, może przez to chciał jakoś bliżej poznać życie Delii, by móc je zniszczyć?
Biedna Delia... ma tyle obowiązków na głowie, że nie potrafi sobie z nimi poradzić. Jestem niemal pewna jednak, że jakoś da sobie radę. Jest silną kobietą, pokona zło.
Przepraszam, że tak długo nie komentowałam, ale to przez szkołę :( Czekam ze zniecierpliwieniem na dziewiętnasty rozdział :D
List od Tajemniczego :** Było tak pięknie, dopóki Del nie musiała się znów zmienić. Kolejne osoby zginęły? To przykre, że ona sobie nie radzi. Trudno się dziwić, że jej stan psychiczny jest przez to coraz gorszy, ale mam nadzieję, że to się w końcu zmieni. Kto jest Złym? Jejku... oby jak najszybciej go zdemaskowali. Ten samozapłon... no, nie spodziewałam się, że Del jest do czegoś takiego zdolna. Ale co teraz z nią?
OdpowiedzUsuńOsobiście uwielbiam fragment, w którym znajduje się list od Tajemniczego. Po prostu piękny! Jego osoba intryguje coraz bardziej, a Delilah, chociaż nigdy nie stanęła z tym osobnikiem twarzą w twarz, chyba naprawdę zaczęła się zakochiwać. On w każdym razie jest gotów jej we wszystkim pomóc, co mnie bardzo cieszy.
OdpowiedzUsuńA więc na ulicy Cieni doszło do kolejnej tragedii... Zło faktycznie rośnie w siłę i zbiera naprawdę gęste żniwo. Del jest załamana kolejnymi klęskami, ale wcale się temu nie dziwię; dziewczyna w jej wieku powinna chodzić na randki, wygłupiać się z koleżankami na imprezach, a za najważniejszy problem uważać szkołę. Tymczasem na barki młodej tygrysicy została zrzucona ogromna odpowiedzialność. Cała nadzieja w Tajemniczym... Co właściwie wydarzyło się na końcu? Czyżby Zło tak daleko zdołało wejść w Del, że musiała się nacierpieć, aby je z siebie wyrzucić. Opis w każdym razie niesamowicie obrazowy ;)
Czekam na ciąg dalszy ;*