1.11.2012

Dziewiętnaście



Po tym, jak opętał ją Zły, Delilah spała zbyt mocno, by zobaczyć, jak Kirsten, postępując niezwykle nieodpowiedzialnie, wyszła do szkoły, wmawiając sobie, że nic złego się nie stanie.
Do liceum podążała ścieżką, którą nikt nie chodził, po to tylko, by matka nie mogła jej zauważyć. O dziwo, nie wydarzyło się nic nieprzyjemnego, więc uspokoiła się. W końcu to biały dzień, wszędzie ludzie… nie zaatakuje – przekonywała samą siebie. W czasie pierwszej lekcji – plastyki - pani Bornshot wysłała ją do szkolnej piwnicy po materiały potrzebne do stworzenia decoupage. Blondynka posłusznie zeszła po wielkie pudło, a w podziemiach czekał on. Spoglądał na nią, sparaliżowaną strachem. Siłą swojego umysłu zablokował wszelką możliwość poruszania się. Po chwili jednak zrezygnował z tego pomysłu; lubił patrzeć, jak ci nędzni ludzie miotają się ze strachu.
Kirsten pisnęła, przerażona. Źrenice jej niebieskich oczu rozszerzyły się do granic możliwości, a serce waliło jak młot. Nie chciała już patrzeć na tego okropnego mężczyznę, czy cokolwiek innego to było. Cofnęła się o krok, chcąc uciekać, ale w tym samym momencie przewróciła się, mocno uderzając głową o kant schodka. Nie straciła przytomności; poczuła jedynie ciepło krwi, a także pulsujący ból. Zły doskoczył do niej i wycharczał:
-          Ja spełniam swoje groźby… - przejechał pazurami po jej ramieniu, rozrywając je aż do kości; dziewczyna krzyknęła z bólu, jednak nikt nie mógł jej usłyszeć. Później była już tylko ciemność.

Kerr obudziła się, a każdy skrawek jej ciała stanowił osobną, okropnie bolącą ranę. Została przywiązana do krzesła w pomieszczeniu, które było wypełnione wilgotnym powietrzem o zapachu pleśni. Ciemność, która tam panowała, była rozpraszana tylko przez żarówkę, oświetlającą blondynkę. Jej ładne rysy twarzy zniekształcał niewyobrażalny ból; powstały głównie przez ranę na lewym ramieniu i głowie. Nie tylko to powodowało, że Kirsten krzywiła się – oprócz rzeczywistego bólu dochodził także ten wpływający do jej umysłu, który był wysyłany przez Złego.
-          O, obudziła się nasza królewna. – mówienie przychodziło mu z pewnym trudem. Nie doczekał się żadnej odpowiedzi, więc kontynuował: – Kto jest Tajemniczym?
-          Nie wiem – rzekła zachrypniętym głosem. Głowę opuściła w dół, włosy zasłaniały jej twarz.
-          Słoneczko, przecież wiem, że się domyślasz. Jesteś tak samo… – przerwał, biorąc głęboki wdech; nie potrafił zbyt długo mówić w tej postaci, która siała strach – …bystra, jak ta cała Delilah. Tylko powiedz mi: kto to jest?
-          Nie wiem – powtórzyła. Nawet się nie domyślała, kim był Tajemniczy, nie mogła więc nic powiedzieć.
-          Umiem czytać w myślach – charczał. Ciężko oddychał, mówienie sprawiało coraz większą trudność. – Ale nie będę tracił mocy na coś tak idiotycznego, skoro… – znów musiał przerwać - …mam ciebie. Po odpowiedniej dawce  bólu wyśpiewasz mi wszystko. Jest mi niewygodnie. Dlatego się przemienię, słoneczko – dodał.  
Po chwili przed Kerr stanęła ludzka postać Złego. Odwrócił się do niej tyłem, więc nie zdążyła spojrzeć na jego twarz. Słyszała jego kroki, później donośne skrzypnięcie, które prawdopodobnie oznaczało otworzenie jakiejś szafki.
-          Albo mi powiesz, kim jest ten Tajemniczy, albo… ups, przepraszam! – z małej, papierowej torby na rozorane ramię wysypało się trochę soli. Dziewczyna zawyła z bólu i mocno zagryzła wargi. Nie spodziewała się tego, kim jest Zły.

***
Dominic pojawił się w domu Delilah, nie wiedząc, co się z nią dzieje. W gruncie rzeczy nie mógł i nie powinien mieć o tym pojęcia, głównie dlatego, że dziewczyna od kilku dni do szkoły chodziła w kratkę, wciąż niepokojąc bladą jak ściana twarzą. Chwilę po tym, gdy wszedł do pokoju nastolatki, pożałował tego, że w ogóle się tu pojawił.
To, co ujrzał, przeraziło go. Zawsze żwawa, chętna do pomocy i pomysłowa dziewczyna teraz siedziała biała niczym kreda na łóżku, opierając się o ścianę. Kolana podciągnęła pod brodę, mrucząc coś cicho pod nosem.
Wyglądało na to, że się poddała, że nie chce już walczyć ze Złym; jednak to było mylne wrażenie. Wieści o tym, że Kirsten poszła sama do szkoły, zdenerwowały Delilah; już przeczuwała, co się stanie. Nie mogła znieść myśli, że jej przyjaciółka przez nią cierpi i nie może się stamtąd wydostać. Kompletnie nie miała pomysłu, co może zrobić, by wyplątać Kerr z kłopotów.
Dominic cicho przysiadł obok dziewczyny, obejmując ją ramieniem w taki sposób, jak gdyby bał się, że Delilah mu ucieknie.
-                Cześć – powitał ją.
-                Witaj – odparła mu całkiem beznamiętnie.
-                Wiem, co się z tobą dzieje. To znaczy, to nie tak – zaprzeczył sam sobie, widząc zaszokowane spojrzenie brunetki. – Chodzi o to, że wiem, kto jest Złym.
-                A znasz Tajemniczego? – cichym głosem spytała dziewczyna.
-                Nie znam go, nie mogę ci w ten sposób pomóc. Ale wiem, że Złym jest… Brian.
-                On?! To niemożliwe – zaśmiała się brunetka. – Oj, Dominic, Dominic. Nie wiem, skąd o mnie wiesz i nie wiem, dlaczego przyjęłam to tak spokojnie, może dlatego, że w moim sercu pojawił się cień nadziei. Ale że Brian… Proszę cię, nie rób sobie żartów z tak poważnego tematu.
-                Ale to naprawdę on! Musisz mi uwierzyć! – złapał ją za ramiona i potrząsnął lekko. Nie widział możliwości, żeby mu nie uwierzyła: to byłaby klęska.
-                I czemu mam ci uwierzyć?
-                Bo jestem wysłannikiem Tajemniczego.
Powoli do Delilah zaczęło docierać to, co powiedział jej przyjaciel. Nie chciała wierzyć w to, że spotykała się przez pewien czas ze Złem i nawet tego nie wykryła. Nie sądziła, że tylko pozornie jest jej rówieśnikiem. Nie do uwierzenia było także to, że ten na co dzień niezbyt miły chłopak jest zdolny do takich okrutnych czynów. Mimo wszystko nie był to przecież człowiek, ale demon, który zabijał bez skrupułów, chcąc doprowadzić do tego do wzrostu swojej siły, a ludzie z czasem staliby się jego nędznymi sługami, których w wolnej chwili, dla własnej rozrywki, mógł po prostu zmieść z powierzchni ziemi. Do tego nie należało dopuścić; trzeba było to zakończyć. Raz na zawsze.
Nagle zerwał się silny wiatr, okno otworzyło się z hukiem, a tuż po tym wprost w dłonie Del wpadła mała karteczka z napisem:
„Ulica Cieni, dom z numerem dwanaście, piwnica. Bądź za godzinę, albo twoja przyjaciółka zginie. Buziaki, Zły”.
-          Cholera! – krzyknęła. – Muszę tam być! – zbiegła do piwnicy, ignorując obecność Dominica.
Przemieniona w tygrysa pobiegła ratować swoją przyjaciółkę.
Na przekór własnemu życiu.
Na przekór sobie.

*

Im bardziej dociera do mnie, że to końcówka tego opowiadania, tym bardziej jest mi smutno z tego powodu. Przywiązałam się do tych postaci i naprawdę jest mi trudno się z nimi pożegnać. Ale jeszcze jeden rozdział i epilog... chętnie ciągnęłabym to w nieskończoność, ale nie mogę. Niestety.

I co sądzicie o tym, że to Brian jest Złym? ;>
W sumie nie wiem co mam na ten temat powiedzieć, po prostu mam nadzieję, że Was zaskoczyłam, drodzy Czytelnicy. Dziękuję, że jesteście.
Pozdrawiam.

PS: Zapraszam na mojego drugiego, gdzie znajdziecie mnie w opowiadaniu obyczajowym. :)

6 komentarzy:

  1. Wow...Zawsze spóźniona, a teraz pierwsza...Chyba zaczynam się stawać punktualna. Co się ze mną dzieje:)
    Wcale mnie nie zdziwiło, ze to Brian jest Złym. Znaczy nie spodziewałam się tego tak bardzo, ale to nawet logicznie wyszło. Biedna Del, mam nadzieję, że zdąży przybyć na czas. Kerr nie zasługuje na taki podły los. To szokujące, że Zło dorwało ją w tak publicznym miejscu, jakim jest szkoła.
    Szkoda, ze już kończysz. Ale zawsze mam twoje drugie opowiadanie, prawda?;)
    Pytałaś się o nowość u mnie, więc odpowiadam: Pojawi się zapewne w sobotę, 3 listopada. To miał być taki mój prezent dla siebie w imieniny, ale mogę nie wytrzymać i dodać go już jutro:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawdę powiedziawszy jestem odrobinę zła na Kirsten za to, że tak po prostu wyszła sobie do szkoły. Nieuwaga Del pozwoliła jej na ten nieodpowiedzialny krok... Czasami jednak człowiek nie jest w ogóle świadomy czyhającego na niego zagrożenia. I Kerr, uspokojona drogą do liceum, podczas której nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, wpadła w pułapkę tak niespodziewanie, że nie mogła nawet zacząć uciekać.
    Zły jest naprawdę okrutny. Niby skąd Kirsten miałaby wiedzieć o tożsamości Tajemniczego? Mimo to ten cholerny drań uparł się, aby wyciągnąć to z biednej blondynki. Nawet nie chcę sobie wyobrażać tego bólu, jaki musiała przeżywać...
    Jestem strasznie zaskoczona tym, że Dominic jest wysłannikiem Tajemniczego i zna dokładnie tajemnicę Del! Dziewczyna ledwo na to zareagowała, taka była otumaniona po tym opętaniu. I Brian w roli Złego... Wciąż nie potrafię tego przyjąć do wiadomości. Mam ogromną nadzieję, że Delilah uda się wyzwolić przyjaciółkę ze szponów tego gnojka. I oby do akcji wkroczył też Tajemniczy!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Brian jest Złym? Tego się nie spodziewałam. Czy to prawda? I skąd Dominick o tym wie? Jest wysłannikiem Tajemniczego? Kim w takim razie jest Tajemniczy? Nieźle to wszystko zaplątałaś - nie potrafię domyśleć się zakończenia. Brawo za to. Szkoda, że historia już się kończy, polubiłam ją i zawsze chętnie czytałam. Czy planujesz coś nowego?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Brian Złym? Akcja nabiera tępa. Oby tak dalej!
    Czekam na Tajemniczego i się doczekać nie mogę. Kim on jest? Tego to się tylko domyślam.

    Czekam na kolejny rozdział. Byle szybko ! ;*
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś nie dziwi mnie to, że Brian jest Złym. Pasuje do niego bycie czarnym charakterem. Ale jak ten kretyn może sądzić, że Kristen wie, kim jest Tajemniczy? Oby Del zdołała ją jak najszybciej uratować. Heh, zdziwiło mnie, że Dominic jest wysłannikiem Tajemniczego. W sumie to miałam nadzieję, że to właśnie on jest Tajemniczym. Szkoda, że koniec jest już bliski, bo lubiłam czytać to opowiadanie. Było oryginalne. W ogóle to mam nadzieję, że Kristen przeżyje. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  6. według mnie jest super(jak zwykle)
    www.kurkazosia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń